Pracownia perukarska

Teatr Szaniawskiego w Płocku posiada także pracownię perukarską. Pracują w niej dwie osoby: Małgorzata Jędrzejewska i Jadwiga Foryszewska. Udało nam się porozmawiać z panią Małgorzatą jeszcze w garderobie, tuż przed końcem porannego przedstawienia „Kopciuszka”.

Rozmowa z Małgorzatą Jędrzejewską, pracownia perukarska

 

Długo pani pracuje w tym teatrze?

M.J.: W tej pracowni od 2007. To już 14 lat.

Jak pani tutaj trafiła?

M.J.: Złożyłam swoje CV. Wcześniej pracowałam w Teatrze Wielkim w Warszawie, ale post. wrócić do rodzinnego Płocka.

I gdzie się lepiej pracuje?

M.J.: To są dwa różne światy. Nie mogę tej pracy tak naprawdę porównywać, ale powiedziałabym że lepiej pracuje się w domu. Blisko rodziny.

Ile osób zatrudnia ta pracownia?

M.J.: Dwie. Jest jeszcze pani Jadzia.

Czy myśli pani że w takim współczesnym teatrze pracownia peruk ma dużo zajęć?

M.J.: Tak, zdecydowanie. Zwłaszcza dlatego że tutaj w Płocku gramy dużo bajek i jest wiele kolorowych peruk. Zaraz zresztą kończymy grać „Kopciuszka”.

A jak wygląda praca nad spektaklem od strony tej pracowni?

M.J.: Właśnie pracuję nad peruką do nowej premiery. To właściwie treska, która będzie przyczepiona do przygotowanej wcześniej peruki, do stelaża.

A jaka jest żywotność takiej peruki, kiedy jest już gotowa?

M.J.: Ze 30 lat. Zależy jak się o nią dba.

A czy często przerabia się peruki, które już grały w jakichś spektaklach?

M.J.: Tak, bardzo często, bo to są drogie materiały, dużo pracy ręcznej. To jest rękodzieło, więc umówmy się że ta praca jest wartościowa. Wykorzystujemy je zawsze gdzie tylko się to udaje. Nie zawsze jest to jednak możliwe, robimy więc także nowe do bieżących spektakli.

A jaki to materiał?

M.J.: To są akurat włosy akrylowe, sztuczne. Robimy też jednak peruki z włosów naturalnych, kiedy jest taka potrzeba.

Czy jest duża różnica w obchodzeniu się z takim materiałem? 

M.J.: Jest bardzo duża. Włosy akrylowe są o tyle fajne, że się puszą, szybko można uzyskać dużą objętość. Natomiast przy włosach naturalnych – trzeba się ich naprawdę dużo natkać, by uzyskać pożądany efekt, efekt dużej ilości.

Z jakimi pani woli pracować?

M.J.: Nie ma to tak naprawdę dla mnie znaczenia, po tylu latach pracy. Jestem ponad dwadzieścia lat w zawodzie.

Projekty przygotowuje scenograf?

M.J.: To zawsze koncepcja scenografa lub reżysera. My ewentualnie możemy od strony technicznej trochę doradzić, na przykład jakich materiałów łatwiej będzie użyć. Albo usprawnić, spowodować że aktorowi czy aktorce będzie wygodniej tego używać, to nosić.

Czy pamięta może pani jakieś szczególne wyzwanie zawodowe, z pracy nad konkretnym spektaklem?

M.J.: Oj, tak. Niedawno, tuż przed wakacjami mieliśmy produkcję „Epoka chaotycka” według Lema. Tam aktorzy mają specyficzną charakteryzację, ponieważ mają takie druty z mechanizmami na twarzy. To było dla mnie dość duże wyzwanie, by to zrobić: żeby to było lekkie, żeby się trzymało i żeby aktorom było w tym łatwo grać na scenie.