Witold Małkowski

Witold Małkowski (1884 Lucerna w Szwajcarii – 1962 Łódź) – architekt, scenograf, reżyser, pedagog, organizator i pierwszy dyrektor Państwowego Liceum Techniki Teatralnej. Był synem adwokata Władysława i Aleksandry z domu Andrault de Langeron. Studiował w Monachium. W 1908 uzyskał dyplom inżyniera architekta za projekt teatru. Ukończył również malarstwo i metaloplastykę w Akademii Sztuk Pięknych pod kierunkiem M. Littmana. W sztuce aktorskiej kształcił się u E. Possarta. Praktykę zawodową architekta prowadził w ojczyźnie na budowach koło Zawiercia , pracując jako murarz i cieśla. Uzyskał cechowy dyplom w obu specjalnościach. Później w teatrach Paryża i Londynu pogłębiał wiedzę o historycznych i współczesnych urządzeniach techniczno-teatralnych i wyposażeniu scen. Po powrocie do kraju zajmował się konserwacją zbytków i projektowaniem wnętrz. Nawiązał współpracę z teatrem prowadzonym przez zaprzyjaźnioną Marią Przybyłko-Potocką w Częstochowie, projektując dekoracje dla jej zespołu. Później mieszkał w Krakowie i pracował jako konserwator na Wawelu. Podczas I wojny światowej walczył w 1-ej Brygadzie Legionów Józefa Piłsudskiego (w stopniu feldfebla). Od 1919 działał w Warszawie. W Teatrze Praskim zaprojektował m.in. dekoracje do Kupca weneckiego Shakespeare’a (sez. 1920/1921). Przede wszystkim związał się jednak z Redutą, pracował jako kierownik techniczny i scenograf. Zaprojektował w latach 1921 – 1923 zaciszne wnętrze do Ewy J. Szaniawskiego, stylizowane kostiumy do Balwierza zakochanego Z. Kaweckiego i dowcipną przestrzeń wiejskiego podwórka w Czupurku B. Hertza. Hanna Małkowska opisała ją we Wspomnieniach z „Reduty”. Horyzont był „słonecznie złoty, mieniący się plamami żółci różnych odcieni i natężenia, przypominał prześwietlony słońcem łan zboża widziany gdzieś z ‘kurzej perspektywy’. Od tego słonecznego tła oddzielał nas, tzn. cały drób, wysoki (w proporcji do drobiu) sfatygowany płot z nieodzownymi suszącymi się na nim garnkami. To tło i proporcje wesołego płotu, patrzącego oczyma sęków na drobiowe harce, wiązało się integralnie z tekstem i mocno stylizowanymi kostiumami projektowanymi przez Grusa.” [Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960, s.99]. Wykładał też kostiumologię i historię sztuki w Instytucie Reduty, Państwowej Szkole Dramatycznej prowadzonej przez Stanisławę Wysocką i w Szkole Instruktorskiej Związku Teatrów Ludowych założonej przez zaprzyjaźnionego Jędrzeja Cierniaka. Pisał podręczniki dla zespołów amatorskich i artykuły do „Teatru Ludowego”. Jego podręcznik Teatr w szkole i w domu ludowym przez długie lata służył zespołom wiejskim. W Instytucie Reduty poznał młodą aktorkę Hannę Kozłowską, przyszłą żonę, z którą dzielił los wędrownego artysty teatru. Po translokacji Reduty do Wilna i rozproszeniu części zespołu po kraju, w 1925 na zaproszenie redutowego kolegi, Karola Bendy Małkowscy wyjechali do Torunia. Witold został naczelnym scenografem Zjednoczonych Teatrów Pomorskich. Projektował dekoracje do Halki S. Moniuszki i Aidy G. Verdiego w Toruniu oraz Balladyny J. Słowackiego i Irydiona Z. Krasińskiego w Bydgoszczy. W sezonie 1927/1928 przenieśli się do Wilna. Pracował jako architekt, a w następnym roku też scenograf. Opracował m.in. scenografię do Dziadów A. Mickiewicza, Snu nocy letniej W. Shakespeare’a, Rzeźbiarza masek F. Crommelyncka. W 1930 Małkowscy powrócili do Torunia i pozostali do wybuchu II wojny światowej. Zaprojektował m.in. scenografię do Hamleta, Wieczoru Trzech Króli, Romea i Julii Shakespeare’a, Don Juana Moliera, Zemsty Fredry, Judasza K. Przerwy-Tetmajera. Najwybitniejszym jego dziełem była inscenizacja plastyczna Nieboskiej komedii Z. Krasińskiego (1936), łącznie z opracowaniem dramaturgii tekstu. Dawał w nim prymat węzłowi konfliktu społecznego nad węzłem konfliktu rodzinnego i metafizycznego. Stefania Skwarczyńska w swej pracy Leona Schillera trzy opracowania teatralne Nieboskiej komedii w dziejach jej inscenizacji w Polsce, (Warszawa 1959) poświęca tej pracy cały rozdział i twierdzi, że w dziejach scenicznych Nieboskiej pomorska inscenizacja staje się najbardziej rewolucyjna obok inscenizacji Leona Schillera w Teatrze im. Bogusławskiego. Równocześnie różni się od niej stylem artystycznym. Pisze: „…odznaczała się ona wyjątkową prostotą, chociażby dlatego, że narzucała oczom widowni „nagie” tworzywo, niemal „stolarskie” drzewo. […] Zasada konstruktywizmu scenograficznego – która wypełniła scenę blokami o różnych wymiarach i o rozmaitym ustosunkowaniu, która pomnożyła przestrzeń sceniczną przez wykorzystanie wymiarów pionowych sceny przy pomocy bloków i kondygnacji, a dramatyczny teren akcji przy pomocy odsłaniających poszczególne sceny „celek” – nawiązywała do symultanizmu sceny średniowiecznej, do konstrukcji „sceny Terencjuszowej” i do umowności sceny Szekspirowskiej – współgrając równocześnie z nowoczesnymi próbami scenograficznego rozwiązania dramatu neorealistycznego. Przede wszystkim jednak konstruktywizm oprawy scenograficznej Nieboskiej stanowił udaną próbę rozwiązania strony scenograficznej dla monumentalnego dramatu romantycznego na scenie teatru objazdowego.” W swojej twórczości scenograficznej Małkowski odznaczał się ogromną elastycznością, bogactwem form i warsztatu – od konstruktywistycznej prostoty i surowości po „sztuczki” techniki teatralnej, którymi olśniewał pomorską publiczność, np. „suchym deszczem” w przedstawieniu rewiowym w reż. Witolda Zdzitowieckiego, czy wcześniej, w sez. 1925/26 na życzenie Bendy w Aidzie sceną, która mieniła się barwnością kostiumów, a Nil płynął i błyszczał jasnymi smugami księżycowego światła.

 

We wrześniu 1939 Małkowscy ewakuowali się z Torunia do Warszawy. Wraz ze Stanisławem Dąbrowskim, kolegą z teatrów pomorskich i przyszłym pedagogiem w PLTT, prowadzili tajne nauczanie aktorów oraz – podejmując redutową ideę Juliusza Osterwy – snuli plany stworzenia po wojnie technicznej szkoły teatralnej. Straty wojenne nie ominęły pracowników technicznych. „Zaś praca tych naszych zakulisowych kolegów, od których w dużej mierze zależy sprawny przebieg przedstawienia, nie jest wcale prosta – wspomina Hanna Małkowska. – Dawno minęły czasy, gdy chłopak-monter mógł po kilkutygodniowej praktyce podjąć zadania elektryka w teatrze. Poza tym w najcięższych dniach wojny i zniszczeń mój mąż z niezachwianym optymizmem przewidywał, że w nowym okresie historii będzie w Polsce znacznie więcej teatrów niż przed wojną, >>ale kto je obsłuży?!<< Przewidywał również, że nadchodzący czas przyniesie nie tylko szereg nowych urządzeń świetlnych czy akustycznych, ale i inne wymagania dotyczące całej oprawy scenicznej. Wobec tego nowoczesny pracownik sceny powinien posiadać średnie wykształcenie o specjalnie teatralnym kierunku. Postanowił zorganizować Liceum Technik Teatralnych, gdzie prócz przedmiotów objętych normalnym planem nauczania byłyby kierunki specjalne, z pracowniami dla przyszłych krawców znających kostiumologię, elektryków-oświetleniowców, pracowników malarni, stolarni, umiejących bezbłędnie ‘podrobić’ antyczny mebel, modelatorów, którzy potrafią z kartonowego pudełka zrobić kosztowną szkatułkę. Gdy snuł te plany i pisał programy, a nawet rozkład zajęć, nazywałam go niepoprawnym marzycielem.” [Teatr mojego życia, s. 405]
W czasie okupacji niemieckiej Małkowski – budowlaniec kierował remontami domów i warsztatem stolarskim na Ochocie, gdzie znajdował się tajny magazyn broni. W połowie lata 1943 groziło zdekonspirowanie go i Małkowscy ukryli się w Dwikozach koło Sandomierza. Kiedy w 1944 front wojenny dotarł do Wisły, dotarli do Lublina. Na polecenie Resortu Kultury PKWN od października 1944 prowadzili Studium Dramatyczne przy amatorskim zespole Fredreum w Przemyślu. Po półrocznej tam działalności postanowili powrócić do Warszawy, by zrealizować najtrudniejszy życiowy plan, marzenie Osterwy – liceum teatralne. Już w listopadzie 1945 roku zaczęły się zajęcia początkowo w Grodzisku Mazowieckim, później w Świdrze, a wreszcie w Warszawie. Wspomina ten czas Małkowska: „Przerzucano nas z jednego krańca na inny, z baraku do baraku, ale szkoła się rozwijała, zyskiwała coraz lepszych nauczycieli, którzy stworzyli harmonijny zespół. Nieprawdopodobne perypetie przy powstawaniu i pierwszych latach istnienia Liceum Technik Teatralnych, jakaś gorąca pasja, z którą Małkowski pokonywał trudności, zdobywał niewielkie zresztą dotacje na utrzymanie internatu i opłacenie nauczycieli – te dzieje stanowią nasz własny ‘poemat pedagogiczny’. […]Dodam tylko, że w tej pracy mąż mój prócz sprawności i wytrwałości organizacyjnej rozwinął niezwykły talent pedagoga-wychowawcy. Z gorącą pasją dążył, aby swój bogaty ładunek wiedzy przekazać młodzieży i nieraz zastanawiałam się, czy praca pedagoga nie była jego istotnym powołaniem. Ukochał swoją szkołę i młodzież i żadne warunki nie były dla niego za ciężkie. […] Zapał i dar przekonywania zgromadził koło niego pedagogów, którzy szereg lat poświęcili temu niezwykłemu Liceum Technik Teatralnych. Przede wszystkim przylgnął świetny i doświadczony dydaktyk, światły humanista, historyk doktor Zygmunt Żmigrodzki, który w krótkim czasie stał się naszym najserdeczniejszym przyjacielem. W pierwszych latach szkoły prowadził zajęcia z dziedziny scenografii Kazimierz Pręczkowski, zżyła się ze szkołą doktor Stefania Linowska, w późniejszym okresie przybyła Irena Lorentowicz. […] Tak to wszystko pięknie by wyglądało: po okresie trudnych zmagań i wyrzeczeń szkoła się rozwijała, uzyskała wreszcie swój budynek na ulicy Miodowej obok Szkoły Teatralnej, wyposażony w pracownie. Mój mąż przez kilka pierwszych lat tylko kierował szkołą, gdyż zły stan zdrowia nie pozwolił mu na tak intensywną pracę. Kierownictwo szkoły objął doktor Zygmunt Żmigrodzki, który pozostał na tym stanowisku do śmierci. Małkowski mimo rozwijającej się choroby artretycznej, ograniczającej zdolność poruszania się, jeszcze przez kilka lat miał pewną ilość godzin lekcyjnych i brał udział we wszystkich ważnych naradach, gdyż Żmigrodzki zawsze pragnął jego współudziału.” [Teatr mojego życia, s. 405 – 406.] Uczył w PLTT do 1951, z teatrami współpracował tylko sporadycznie, m.in. wystawił w Teatrze im. S. Żeromskiego w Radomiu Dwóch paniczów z Werony Shakespeare’a we własnym przekładzie, inscenizacji i reżyserii w 1951, a w 953 projektował scenografię Dam i huzarów Fredry w Teatrze Ziemi Łódzkiej. W latach 1952 – 1954 był wykładowcą w Państwowej Wyższej szkole Aktorskiej w Łodzi. Potem przeszedł na emeryturę.